czwartek, 24 lipca 2014

Coraz bliżej wyjazdu...


Nareszcie! - GF
Wraz z nadejściem wakacji rozpoczęły się intensywne przygotowania. Mojemu pokojowi należało się malowanie, więc w ramach zdobywania nowych umiejętności natychmiast zostałam zatrudniona jako pokojowy malarz. Pomimo braku talentu „plastycznego” w tej dziedzinie jakimś cudem się udało, ale i tak największe gratulacje należą się tutaj mojej mamie.
dzieło sztuki malarskiej ;)
 W międzyczasie wyrzuciłam na strych ponad dziesięć kartonów moich rzeczy, które przez najbliższy rok nie przydadzą się ani mnie, ani host rodzeństwu mojego brata. Poza ogarnianiem domu pozostało mi latanie po sklepach w poszukiwaniu prezentów i kompletowanie innych potrzebnych na wymianę rzeczy. Niestety brak dokumentów, które według. Meksykanów od miesiąca były "w drodze" uniemożliwiał załatwienie najważniejszych spraw. Zaczęłam się martwić czy zdążę wszystko załatwić przed wyjazdem.

W połowie lipca byłam już zmęczona w pewnym sensie bezproduktywnym kręceniem się w kółko. Przez ten czas chciałam dopiąć wszystko na ostatni guzik, po raz pierwszy w życiu rezygnując z wyjazdu na obóz harcerski. Wkrótce okazało się, że nie tylko wilka, ale również JEŻa ciągnie do lasu i wyjazd, chociażby krótki, musiał zostać uskuteczniony.

Voy a extrañar mucho a mis amigos mejor

Kilka dni życia w zupełnie odmiennej rzeczywistości wystarczyło by podładować baterie( i wyrobić zaległą normę przytulania ;) ) , chociaż tak naprawdę najchętniej zostałabym aż do końca obozu. W każdym bądź razie w mojej głowie pojawił się zarys celów, które chciałabym zrealizować w najbliższym roku i po powrocie, może niedługo napiszę coś na ten temat. Wiem, że będę strasznie tęsknić za ludźmi i atmosferą, w końcu w harcerstwie mam najlepszych przyjaciół na świecie. Ale w przyszłym roku wracam i od razu jadę na obóz, jakikolwiek i gdziekolwiek będzie.

Zaraz po powrocie mama wręczyła mi „niespodziankę”. W czasie kiedy mnie nie było przyszło moje Guarantee Form. Równo miesiąc przed wyjazdem. Początkowo nie martwiłam się o wizę meksykańską, ponieważ tyle czasu powinno w zupełności wystarczyć (gorzej z wizą do USA, która wprawdzie nie jest mi niezbędna, ale jak twierdzą moi host rodzice, przydałaby się. Jednak okazało się, że potrzebne będą jeszcze dwa dokumenty z Meksyku. Wprawdzie niemal natychmiast dostałam ich skany, ale na wersję oryginalną będę musiała jeszcze trochę poczekać…

Mam jednak szczerą nadzieję, że zdążę. Czas na pełną mobilizację: za trzy tygodnie przyjeżdża mój host brat, a do tego czasu powinnam być już prawie spakowana. Potem w domu będzie taki Meksyk, że byłoby ciężko ogarnąć te wszystkie rzeczy. Ahoj przygodo!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz