Nareszcie! - GF |
dzieło sztuki malarskiej ;) |
W połowie lipca byłam już zmęczona w pewnym sensie bezproduktywnym kręceniem się w kółko. Przez ten czas chciałam dopiąć wszystko na ostatni guzik, po raz pierwszy w życiu rezygnując z wyjazdu na obóz harcerski. Wkrótce okazało się, że nie tylko wilka, ale również JEŻa ciągnie do lasu i wyjazd, chociażby krótki, musiał zostać uskuteczniony.
Voy a extrañar mucho a mis amigos mejor |
Kilka dni życia w zupełnie odmiennej rzeczywistości wystarczyło by podładować baterie( i wyrobić zaległą normę przytulania ;) ) , chociaż tak naprawdę najchętniej zostałabym aż do końca obozu. W każdym bądź razie w mojej głowie pojawił się zarys celów, które chciałabym zrealizować w najbliższym roku i po powrocie, może niedługo napiszę coś na ten temat. Wiem, że będę strasznie tęsknić za ludźmi i atmosferą, w końcu w harcerstwie mam najlepszych przyjaciół na świecie. Ale w przyszłym roku wracam i od razu jadę na obóz, jakikolwiek i gdziekolwiek będzie.
Zaraz po powrocie mama wręczyła mi „niespodziankę”. W czasie kiedy mnie nie było przyszło moje Guarantee Form. Równo miesiąc przed wyjazdem. Początkowo nie martwiłam się o wizę meksykańską, ponieważ tyle czasu powinno w zupełności wystarczyć (gorzej z wizą do USA, która wprawdzie nie jest mi niezbędna, ale jak twierdzą moi host rodzice, przydałaby się. Jednak okazało się, że potrzebne będą jeszcze dwa dokumenty z Meksyku. Wprawdzie niemal natychmiast dostałam ich skany, ale na wersję oryginalną będę musiała jeszcze trochę poczekać…
Mam jednak szczerą nadzieję, że zdążę. Czas na pełną mobilizację: za trzy tygodnie przyjeżdża mój host brat, a do tego czasu powinnam być już prawie spakowana. Potem w domu będzie taki Meksyk, że byłoby ciężko ogarnąć te wszystkie rzeczy. Ahoj przygodo!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz