wtorek, 6 stycznia 2015

Día de los Reyes Magos


   W Meksyku jak i w Polsce obchodzi się Święto Trzech Króli. Oczywiście w nieco odmienny sposób. Wiąże się z nim kilka ciekawych zwyczajów, i to właśnie o nich będzie ten krótki post. 

   Po pierwsze muszę napisać, że przebywam w tej części kraju, której mieszkańcy są mniej do tradycji przywiązani. Nie oznacza, to, że w ogóle ich nie praktykują (ich ilość i jakość różni się w zależności od rodziny), jednak generalnie podchodzą do nich mniej poważnie. Jednak zazwyczaj jakieś nawiązanie, nawet symboliczne, można znaleźć, szczególnie gdy w domu gości się Wymieńca ;) 

Tradycyjnie... 

    Zacznę od tego, że w Meksyku nie świętuje się rozpowszechnionych u nas Mikołajek. Drobne prezenty dzieci otrzymują dokładnie miesiąc później od Trzech Króli właśnie. Podobno mogą one dostać maksymalnie trzy upominki – po jednym od każdego z Mędrców. Niektórzy przygotowują również jedzenie (ciastka, mleko), które zostawiają w nocy z 5 na 6 grudnia, by Wędrowcy mogli się posilić i nakarmić zwierzęta na których jadą.

    Najbardziej rozpowszechnionym zwyczajem, z którym osobiście się spotkałam, jest spożywania tego dnia w gronie rodzinnym Rosca de Reyes - okrągłe ciasto (podobno ma symbolizować koronę Królów), w którym ukryte są plastikowe figurki (symbol dzieciątka Jezus). Każdy sam kroi sobie kawałek ciasta, a ten kto natrafi na jedną z figurek (zazwyczaj trzy na ciasto, czasem 4 lub 5) powinien zaprosić wszystkich zebranych na przyjęcie 2 lutego (Matki Boskiej Gromnicznej), z tamales (patrz: post o jedzonku) w roli głównej.

tradycyjna Rosca ozdobiona kandyzowanymi i suszonymi owocami
fot. www.mipueblo.com

nietradycyjna Rosca w moim meksykańskim domu

   W rzeczywistości, w moim regionie tradycja ta traktowana jest z przymrużeniem oka, bardziej jako zabawa. Jeżeli więc ktoś naprawdę ma ochotę na tamales 2 lutego, powinien udać się raczej w okolice środkowo-południowego Meksyku ;)
Figurka host-taty. Ja akurat nie trafiłam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz