Nadszedł w końcu czas pierwszego większego spotkania z Rotary. Tak więc w sobotę o 8 rano spotkaliśmy się w Starbucksie (oczywiście Carmel Frappucino musiało być) w Cinépolis (takie jakby centrum handlowe w Culiacán, którego głównym punktem jest kino): wszyscy wymieńcy z Culiacán i odległego o 30 km Navolato (Gabrielle, Isabela i Giovanna z Brazylii, Jakub ze Słowacji, Nao z Japonii, Elina z Finlandii i ja – z Polski, tak jakby ktoś nie wiedział ;) ), nasz konsoler i równocześnie host tata Giovanny, jego córka Luisa, która w zeszłym roku była na wymianie w Niemczech oraz koordynatorka wymiany.
Była to pierwsza okazja by poznać pozostałych exchange students, wcześniej w szkole spotkałam Gabi, a Jakuba i Giovannę na pierwszym spotkaniu z Rotary, a także pierwsza okazja by zobaczyć prawie wszystkich host rodziców, co jest o tyle istotne, że niektórzy z nich będą w przyszłości moimi rodzicami (chociaż jak na razie ja najchętniej nie zmieniałabym rodziny, bo uwielbiam moją obecną). Stamtąd też wkrótce wyruszyliśmy do odległego o 200 km turystycznego Mazatlán ( 400 tysięcy mieszkańców) miasta położonego nad samym Oceanem. Droga z kilkoma postojami (w tym na zdjęcia) trwała chyba nieco ponad dwie godziny.
Isabela, Gabrielle, Giovanna, Elina, ja, Jakub, Nao |
Na miejscu zatrzymaliśmy się pod McDonald's gdzie spotkaliśmy się z wymieńcami z Mazatlán i Rotexem z poprzednich lat. Następnie udaliśmy się do hotelu Marina (czy jakoś tak), gdzie spędziliśmy kilka godzin na basenie, wykorzystując je na wzajemne zapoznanie się. Dla mnie trudne było to, że większość rozmawiała po hiszpańsku, ewentualnie po portugalsku (połowa z 14 obecnych wymieńców jest z Brazylii + potężny skład Rotexu meksykańskiego; reszta z Japonii (2); Finlandii (1), Polski (1), Włoch (1), Słowacji (1), Kanady (1)).
[miejsce na zdjęcia, bo ktoś je ma]
Pomiędzy leżakami przechadzały się gekonopodobne stwory (jak przypuszczam również atrakcja turystyczna hotelu), które koledzy próbowali karmić hamburgerem z frytkami, wynik eksperymentu pozostał dla mnie nieznany.
Okazało się, że będziemy nocować w domach host rodzin z Mazatlán. Ja akurat trafiłam do domu
Matíasa z Brazylii. Chłopak praktycznie nie mówi po angielsku (może w takim stopniu jak ja po hiszpańsku, a przynajmniej tak twierdził), do tego wydawał się był dosyć nieśmiały, zdecydowanie lepiej czuł się na kolacji wśród innych ludzi z Brazylii. Dopiero później Luisa wytłumaczyła mi, że to jego drugi dzień w Meksyku. Poza tym jednak ma bardzo miłą host family, w tym wspaniałe trzy siostry (szczególnie zauroczyła mnie najmłodsza, na oko z 9 lat).
Po ulokowaniu się w domach praktycznie od razu pojechaliśmy na spotkanie z Rotary: konferencję na której przedstawiono nam zasady jakie mają nas obowiązywać w czasie wymiany, powitali nas mazatlańscy host rodzice, Rotary i Rotex. Oczywiście po raz kolejny, tak samo jak na pierwszym spotkaniu w Culiacán, musieliśmy powiedzieć kilka słów o sobie. Także jakoś wydukałam te kilka zdań po hiszpańsku, chociaż byłam do tego kompletnie nieprzygotowana. Jak na razie lepiej niż po hiszpańsku porozumiewam się w języku „spanglish”, nadal jeszcze z przewagą angielskiego.
zbiórka na zdjęcia: uno |
dos |
tres! |
Następnym punktem programu była kolacja z wymieńcami w jednej z restauracji w „najważniejszym punkcie Mazatlán” (porównałabym do polskiego starego miasta czy rynku). Brazylijczycy oczywiście robili największy hałas, śpiewając piosenki po portugalsku w ramach konkurencji dla meksykańskiej kapeli grającej w pobliżu.
Brasil, Brasil, Brasil, Polonia (Perdon amigas hermosas, me gusta esta foto mucho) |
Dzień był jak najbardziej udany, chociaż zepsuło mi go trochę niezbyt dobre samopoczucie: prawie cały dzień bez klimatyzacji i jeszcze mój układ pokarmowy zdeczka buntujący się przeciwko zmianom nawyków żywieniowych). Kilkugodzinny pobyt na słońcu sprawił, że wieczorem nie miałam już siły na nic i marzyłam tylko o tym, żeby w końcu pójść spać, a nie integracji z kimkolwiek. Mam nadzieję, że następnym razem będzie lepiej. Tym niemniej cieszę się, że poznałam część wymieńców (szczególnie tych z mojej okolicy), bo już za tydzień dystryktalne spotkanie w Guadalajarze! A to oznacza, ze będzie się działo ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz